czwartek, 10 września 2015

Kalkulator Wartości Odżywczej dla Przemysłu

Ta informacja jest propagowana w ramach akcji "Liczenie wartości odżywczych produktów spożywczych wsparciem dla walki z otyłością i chorobami cywilizacyjnymi", w którą zaangażowałem się osobiście przez to, że w ramach prowadzonej działalności promocyjnej współpracuję z redakcją portalu NPD Expert przekazując porady dotyczące optymalizacji procesów żywienia poprzez właściwą wymianę informacji o wartościach odżywczych między producentami żywności a konsumentami, w myśl ROZPORZĄDZENIĄ PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO I RADY (UE) NR 1169/2011

 OBOWIĄZKI PRODUCENTA ŻYWNOŚCI WOBEC KONSUMENTÓW

SEKCJA 3. Informacja o wartości odżywczej. Artykuł 31. Obliczenie. Pkt 4, brzmi:
Podawane wartości, odpowiednio dla danego przypadku, są wartościami średnimi opartymi na:
a) analizie żywności dokonanej przez producenta;
b) obliczeniu na podstawie znanych lub rzeczywistych wartości średnich użytych składników; lub
c) obliczeniu na podstawie ogólnie dostępnych i zaakceptowanych danych.

W dwóch przypadkach b i c, obliczenie wartości odżywczych polega na zestawieniu wartości odżywczych poszczególnych surowców aby policzyć wartość odżywczą gotowego produktu spożywczego. Można tego dokonać używając programu do liczenia wartości odżywczych w postaci Kalkulatora Wartości Odżywczych Nutririon Calculator FOODCAL, o czym więcej na stronie

Kalkulator Wartości Odżywczej

Więcej informacji dla branży spożywczej i producentów żywności w zakresie obowiązku liczenia wartości odżywczych, wartości energetycznych, zawartości witamin i minerałów, jest dostępne pod adresem strony Kalkulatora Wartości Odżywczych Nutrition Calculator FOODCAL po wejściu w link oraz w internecie po wpisaniu w wyszukiwarkę frazy: Nutririon Calculator FOODCAL

Jeśli jesteś producentem żywności i dostarczasz swoje produkty konsumentom do spożycia, dostosuj swoje etykiety do wymogów Rozporządzenia UE. Nie tylko prawo do tego obliguje całą branżę spożywczą ale domagają się tego konsumenci.

Jesteś konsumentem - sprawdzaj etykiety i opakowania produktów spożywczych i porównuj wartości odżywcze, energetyczne, zawartość witamin i minerałów aby mieć świadomość jaki produkt kupujesz i czy spełnia on Twoje wymagania i standardy. Kupuj i odżywiaj się świadomie!

Pozdrawiam serdecznie
Dariusz Młynarczyk

czwartek, 25 lipca 2013

Sprzedam bez pośredników!

Zdrowy rozsądek sprzedającego swoją nieruchomość, bez względu czy dom, mieszkanie czy działkę podpowiada mu prosty cel: sprzedać jak najdrożej, ponosząc najniższe koszty.

Idąc tym tropem sprzedający po pierwsze wystawia ofertę z wysoką ceną, a po drugie dodaje ogłoszenia w internecie na darmowe portale. W ten sposób realizuje bezpośrednio swój cel: sprzedać drogo, sprzedawać tanio. Na tym zazwyczaj kończy się pierwszy etap pracy oferującego nieruchomość do sprzedaży. Niektórzy, ale tylko Ci, którzy nie mają się czego wstydzić, ani nie mają oporów dokonać transakcji ze znajomymi, obwieszczają swój zamiar na swoim profilu Facebooka lub Naszej Klasy i w innych mediach społecznościowych. Może ktoś ze znajomych pomoże?

Po kilku dniach jednak nie ma zainteresowanego kupnem, nikt też nie dzwonił - więc coś jest nie tak - myśli sprzedający. Cena! To na pewno cena! No to łup kilka procent w dół i dodaje nowe ogłoszenie. Znowu nic? No to jeszcze jedna obniżka i jeszcze raz ogłoszenia już z tak atrakcyjną ceną, że na pewno pójdzie. Tym razem jednak ogłoszenia płatne, bo te bezpłatne chyba słabo działają, z wyróżnieniem i podbiciem pozycji w wynikach wyświetlania żeby widziało więcej osób. Efekty już lepsze, czasem ktoś zadzwoni i zada kilka pytań, pojawiają się też konkretne oferty, co prawda zdecydowanie poniżej oczekiwań sprzedającego ale to już coś! W międzyczasie dzwonią też czasem agenci nieruchomości z pytaniem czy pomóc i czy sprzedający dopuszcza współpracę z pośrednikiem.

Oczywiście, że nie. Przecież napisałem w ofercie, sprzedam bez pośredników! - za każdym razem zirytowany sprzedający odsyła agentów gdzie pieprz rośnie.

Właściwie czego obawia się sprzedający nie podejmując współpracy z pośrednikiem? Najczęściej wydaje mu się, że płacenie pośrednikowi to strata pieniędzy. Przecież oni nic nie robią tylko to samo co ja - tłumaczy się wtedy sam przed sobą. Za co biorą te pieniądze?

Kierowca rajdowy robi za pieniądze to samo co Ty robisz codziennie za darmo - on tylko prowadzi samochód. Mistrz kuchni robi za pieniądze to samo co Ty robisz codziennie za darmo - on tylko gotuje obiad. Prezenter telewizyjny robi za pieniądze to samo co Ty codziennie za darmo - on  tylko przekazuje informacje. Prezes firmy robi to samo za pieniądze co TY codziennie za darmo - on tylko wydaje polecenia i podejmuje decyzje. Makler albo doradca finansowy robi to samo za pieniądze co Ty codziennie za darmo - oni tylko obracają pieniędzmi. Dlaczego oni zarabiają i pobierają wynagrodzenia za to co Ty robisz codziennie za darmo? Dlaczego to oni właśnie znajdują się na tych stanowiskach a nie kto inny? Zastanawiasz się czasem nad tym?

Sprzedawanie swojej nieruchomości można porównać do powyższych przykładów. Możesz dobrze jeździć autem, możesz gotować dobre obiady, możesz komunikatywnie się wysławiać, możesz podejmować dobre decyzje dotyczące codziennego dnia, nawet możesz być przykładnie dobrym gospodarzem swoich zarobionych pieniędzy, nawet możesz zrobić wszystko co Ci się wydaje ważne przy sprzedaży swojej nieruchomości - ale czy osiągniesz zakładany cel?

Czy opłaca się czekać nie wiadomo ile na kupującego, spuszczać z ceny w emocjach poniżej założonej granicy, wydawać pieniądze na odnawianie ogłoszeń, odbierać dziesiątki telefonów i odpowiadać na setki pytań, angażować czas na spotkania z oglądaczami, wysłuchiwać grymaszeń oglądających oraz myśleć ciągle o tym i rozpraszać się w swoim codziennym, spokojnym życiu tylko dlatego, że zwyczajna oszczędność podpowiada Ci - sprzedaj bez pośredników!

Może dlatego, że praca pośrednika wydaje się taka łatwa? Może taka łatwa jak jazda samochodem, gotowanie obiadu czy podejmowanie decyzji?

Tylko, że Twój cel jest jednoznaczny: sprzedać za najwyższą cenę i po najmniejszych kosztach. Więc co będzie tańsze i korzystniejsze?

Odpowiedź: sprzedać przez pośrednika.
Dlaczego?

1. pośrednikowi zależy na sprzedaży za najwyższą cenę, przecież od tego ma liczone swoje wynagrodzenie
2. pośrednikowi zależy na najszybszej sprzedaży, przecież chce zarobić swoje wynagrodzenie jak najszybciej
3. pośrednik gwarantuje bezpieczeństwo transakcji, nie pozwoli nikomu Cię oszukać, sprawdza wszystko dokładnie, również sprawdza za Ciebie i przygotowuje pełną dokumentację dla kupującego wymaganą do podpisania aktu notarialnego
4. pośrednik ubezpiecza transakcję, w razie jakichkolwiek problemów, roszczenia finansowe wobec pośrednika są zaspokajane z jego ubezpieczenia
5. pośrednik ponosi koszty promocji Twojej nieruchomości a możliwości biura nieruchomości są o wiele większe, dlatego że dzięki zintegrowanemu oprogramowaniu, Twoja oferta pojawi się na kilkudziesięciu portalach z ogłoszeniami
6. pośrednik przedstawia Twoją ofertę innym biurom nieruchomości i pośrednikom za pomocą internetowego katalogu nieruchomości dostępnego tylko dla zrzeszonych agentów
7. pośrednik wysyła Twoją ofertę do osób i firm zainteresowanych inwestowaniem w nieruchomości, takie kontakty to często najszybszy sposób sprzedaży intratnej oferty
8. pośrednik odbiera wszystkie telefony z pytaniami i opowiada zainteresowanym o ofercie
9. pośrednik angażuje swój czas i umawia się na pokazywanie nieruchomości
10. pośrednik załatwia notariusza, zmiany w wydziale ksiąg wieczystych, może podpowiedzieć najkorzystniejsze warianty podatkowe dla zrealizowania transakcji, do samego końca gwarantuje wykonanie czynności prawnych i finansowych na najwyższym poziomie i służy wiedzą. 

Więc dlaczego nie zatrudnić takiego agenta do pracy? Nawet jeśli to kosztuje kilka procent od wartości transakcji to zazwyczaj przez pośrednika można sprzedać szybciej i w tak atrakcyjnej cenie, że jest na opłacenie pracy agenta oraz Tobie zostanie więcej niż po samodzielnej sprzedaży.

Jeśli uważasz inaczej lub zgadzasz się z powyższym - skomentuj, proszę.

Pozdrawiam
Dariusz Młynarczyk




środa, 24 lipca 2013

Koniec spadku cen mieszkań?

Kiedy wzrosną ceny mieszkań?

Temat ten interesuje wszystkich, którzy cokolwiek mają wspólnego ze sprzedawaniem czy kupowaniem na rynku nieruchomości. Kto ma dom do sprzedania marzy o tym aby ceny znów rosły, i aby mógł dostać za swój dom jak najwięcej. Ci, którzy przymierzają się do kupna zastanawiają się czy czasem ceny te mimo, że osiągnęły pułap najniższy od wielu lat, może jeszcze spadną. Trudno przewidzieć a prognozy analityków różnią się czasem diametralnie. Od początku 2013 roku coraz mocniej jednak utwierdza się opinia, że koniec spadków. Może jeszcze nie ma spektakularnego powrotu wysokich cen z czasów koniunktury, jednak proces spadku został zahamowany a od początku roku notowany jest wzrost cen transakcyjnych, w niektórych regionach nieznacznie jednak w innych aż o kilkanaście procent!

Podsumowania tego zjawiska i sytuacji na rynku nieruchomości dokonał Bartosz Turek analityk Home Broker w wywiadzie, który można obejrzeć w programie pt. Koniec spadku cen mieszkań

Więcej: open.tv

środa, 17 lipca 2013

Jak sprzedać dom w miasteczku bez perspektyw i kupić apartament w rozwojowym mieście?

 Z cyklu "Ciekawe historie" opowieść 002.

W 2006 roku, kiedy jeszcze mało kto przeczuwał nadchodzący boom i szybkie wzrosty cen nieruchomości, przyszedł mi do głowy szalony pomysł - wyprowadzić się z 50-cio tysięcznego Radomska do jakiegoś dużego miasta z perspektywami. Sytuacja była inspirująca do zmian.

Pierwszy powód - miasto zaczynało się wyludniać. Oficjalnie nie było tak źle, raptem w ciągu dwóch lat odnotowano w statystykach zmniejszenie liczny mieszkańców o ok. 2 tys osób, ale w rzeczywistości było dużo gorzej. Wiele osób wyjeżdżało do Anglii, Francji, Niemiec do pracy nie wymeldowując się z rodzinnych domów, więc statystyki ich nie obejmowały. Kiedy jednak kolejny weekend nie było z kim zrobić grilla, bo większość bliskich znajomych opuściła Radomsko w poszukiwaniu godnych warunków, w świadomości zapaliła się ostrzegawcza kontrolka - coś z tym miastem nie tak! Podobny los, jak się później okazało, spotkał wiele Polskich miast, które nie miały perspektyw rozwoju i pewnych miejsc pracy dla kolejnych pokoleń.

Drugi powód - agencja reklamowa, którą prowadziłem, coraz trudniej wypracowywała wyznaczony poziom dochodów. Małe miasto, czyli ograniczona ilość klientów, więc nowych trzeba było szukać coraz dalej. Udawało się, ale choć obroty się zwiększały i rosło zatrudnienie to jednak spadała zyskowność bo przez rosnącą konkurencję topniały marże. W Internecie pojawiały się pierwsze drukarnie i firmy reklamowe, w których klient mógł zamawiać wszystko taniej bezpośrednio z dostawą do biura. To zapowiadało jeszcze większą konkurencyjność na tym rynku, co obecnie, po kilku latach od tych pierwszych symptomów, rzeczywiście zaowocowało prostymi nawykami u osób zamawiających poligrafię lub inne usługi reklamowe - najpierw sprawdzę po ile to jest w Internecie później będę się targował z moim dostawcą. Dla przykładu kiedy jeszcze w 2006 klient bez narzekania kupował banery i reklamy zewnętrzne w cenach 80-120 zł/metr to obecnie można je kupować w cenach 20-30 zł/metr, pakiet 1000 wizytówek kosztował 300-450 zł a obecnie ok. 50 zł! Jest różnica?

Mógłbym dodać do tego jeszcze jeden istotny powód, który momentami był nawet tym najważniejszym - teściowa! - ale aż tak bardzo odkrywać kulis prywatnego życia nie zamierzam, więc zasygnalizuję tylko bez szczegółów, że owszem, myśleliśmy też o tym, że przeprowadzka pozwoli na bardziej samodzielne życie po swojemu i ograniczenie ingerencji niektórych członków rodziny.

Tak czy inaczej, bilans za i przeciw w pewnym momencie jednoznacznie przechylił się w kierunku wyprowadzki i tak już pozostał aż do skutku. Po poważnych dyskusjach, kiedy cała nasza najmniejsza komórka rodzinna, czyli ja, żona i córka, wypunktowaliśmy jakie kierunki nas interesują, na krótkiej liście znalazły się w takiej kolejności: Kraków, Wrocław, Poznań, a ewentualnie braliśmy też pod uwagę troszkę Łódź, którą doskonale znałem, oraz ogólnie nieokreślony dokładnie kierunek - góry. Każdy z nas też wypisał cechy pożądanych lokalizacji oraz najważniejsze cechy dyskwalifikujące. Ja jako dotychczas dbający o stan techniczny domu, dodałem, że wolałbym nie podejmować się już dłużej tych pracochłonnych obowiązków i tak krok po kroku wyłoniła się spójna całość celu: przestronne mieszkanie w kamienicy w okolicach centrum, najlepiej Krakowa! Cel bajka! Nawet chyba to nas aż tak bardzo zmobilizowało do jednoznacznej decyzji - sprzedajemy dom i wyprowadzamy się.

Dom do sprzedania.
Opiszę co wchodziło w jego skład. W zasadzie to były dwie działki i dwa budynki. W sumie działki miały 1000 m.kw. a sam dom miał mieszkalnej powierzchni ok. 200m.kw na kwadracie 10x11m, z zewnętrzną klatką schodową i dwoma osobnymi wejściami. Typowy dwurodzinny dom, z jednym piętrem i balkonem. Dach po remoncie, nowe rynny, wymienione okna PCV, nowe centralne, wyremontowane górne mieszkanie i częściowo dół. 1/4 mieszkania dolnego do remontu. Obok domu, na wspomnianej wydzielonej osobno działce stał budynek, w którym prowadziłem swoją firmę. Nowy, wybudowany zaledwie 2 lata wcześniej, też dwukondygnacyjny, nowoczesny budynek, idealnie docieplony i dość funkcjonalny. Nadawał się na wiele rodzajów prowadzenia biznesu albo do przerobienia na osobny dom. Na podwórku była jeszcze 100 metrowa szklarnia, wiata, skalniak i pięknie utrzymane trawniki z elementami ogrodowymi np. miejscem na ognisko. Całość ogrodzona nowym betonowym płotem z wjazdem z ulicy. Cała posesja bardzo rodzinna jednocześnie z możliwością prowadzenia firmy obok domu, więc dla niektórych wręcz idealnie. Po porównaniu cen rynkowych, z lekką pomocą znajomego rzeczoznawcy - Mirosława Rudka - oszacowaliśmy cenę 440 tys. złotych z możliwością negocjacji.

Mieszkanie do kupienia.
Dopóki nie myśleliśmy o pieniądzach a o samych potrzebach czy też marzeniach dotyczącym nowego miejsca, wizja podobała się całej naszej trójce bo przecież była wypadkową naszych oczekiwań. Mieszkanie dość duże, ok. 100 m.kw, oczywiście w kamienicy, najlepiej wspólnotowej bezczynszowej. Dlatego aby jak najmniej kosztowało utrzymanie i abym nie musiał się troszczyć o utrzymanie stanu technicznego tak jak troszczyłem się do tej pory o własny dom. W kamienicy aby było wysokie tak. ok. 3 metrów, no i aby poczuć się mieszczaninem w mieście, a nie blokersem. Pokoje muszą być nieprzechodnie, okna na stronę słoneczną, itd, itd... Lista szczegółów zawierała nawet odległości od szkoły i sklepów, bo moje drogie panie chciały też sobie zagwarantować odpowiedni komfort. W końcu myśleliśmy, że te 400 tys. za dom wystarczy aby zapewnić sobie odpowiedni standard przy kupowaniu mieszkania. Ale chyba najsłabszym punktem naszych oczekiwań były nazwy miast. Kraków, Wrocław i Poznań jak się okazało, akurat nie należały do najtańszych, a raczej wręcz przeciwnie, ale dowiedzieliśmy się o tym dopiero kiedy rozpoczęliśmy przeszukiwanie ofert na portalach. Największe zaskoczenie było kiedy okazało się, że podobne mieszkania w tych trzech miastach należy czasem zapłacić jeszcze raz tyle co w innych miastach Polski!

Konfrontacja marzeń z realiami.
Topnienie założeń, jak lodu w lato, rozpoczęło się z dwóch stron jednocześnie. Z jednej strony oglądający, zainteresowani kupnem, czasem potrafili tak wkurzyć, że odechciewało się z nimi rozmawiać. Mój kochany dom, moje trawniki i skalniaki, szklarnia - oczko w głowie, budynek firmy, który jakby nie było świeżutko wybudowany z wartością księgową ok. 170 tys. złotych - wszystko to dla niektórych oglądających czasami nie stanowiło żadnej wartości a czasem nawet patrzyli na to jak na problem. Momentami to było żenujące kiedy musiałem wysłuchiwać mądrości typu: A dlaczego zrobiliście wejście od tyłu domu, przecież wejścia robi się od przodu? Po co taki wielki skalniak, trzeba będzie to pielić ciągle. A nie mógł Pan zrobić płotu z siatki, ten betonowy taki jak w więzieniu się wydaje. A dlaczego nie ma okien na klatce tylko luksfery, nie da się ich otworzyć. Nam zakład za domem nie potrzebny, można kupić sam dom? A inni - można kupić sam zakład? I inni jeszcze inne pomysły mieli. Takich pytań i uwag były setki, w dodatku prawie każdy opowiadał coś o sobie i pytał o nasze osobiste sprawy. Myślałem sobie, kupujesz czy nie kupujesz, co mnie obchodzi Twoje życie, ale nie było wyjścia, słuchałem życiowych opowieści i pokazywałem resztę domu z uśmiechem. Poza tym nikt nie złożył nam poważnej oferty przez kilka tygodni oglądania, nawet wydawało mi się, że całe miasto już obejrzało nasz dom z ciekawości, a nie z zainteresowania kupnem, najczęściej tylko słyszałem, że chcemy za dużo.
A z drugiej strony stopniała też nasza pewność siebie kiedy rozpoczęliśmy poszukiwania naszego wymarzonego mieszkania w kamienicy w Krakowie, później w pozostałych miastach. Najkrócej wniosek był taki: 400 tys. ok. 100 metrów do kapitalnego remontu, albo wyremontowane, do urządzenia minimum 600 tys.! Więc co, brać kredyt?

Zaskakujący finał. Bielsko-Biała
Co się stało, że w rezultacie zamieszkaliśmy w Bielsku-Białej. A jakie duże miasta są najbliżej Krakowa? Mniej więcej takie w jakim mieszkaliśmy nie interesowało nas już, więc musiało być większe. Pewnego dnia zajrzałem na strony agencji nieruchomości z Bielska. Otworzyłem kilka, szukałem mieszkań w kamienicach, kolejno nic, nic, nic, jest! Biuro Nieruchomości Kanon, zakładka mieszkania-apartamenty, ogłoszenie: mieszkanie w kamienicy 130m.kw, centrum miasta, nowa niższa cena! Zdjęcia bardzo fajne, układ dość przyjazny i te 185 tysięcy złotych za podobne mieszkanie, za które w Krakowie chcą ponad 400! Zapytałem tylko żony - znasz kogoś w Bielsku? Po jej odpowiedzi - a gdzie to jest? - wiedziałem, że piszemy się na niezłą przygodę, ale oglądanie mieszkania umówiłem, bo wydawało się interesujące i tanie. Przyjechaliśmy zobaczyć - bielskie kamienice zrobiły na nas ogromne wrażenie - omówiliśmy warunki, obiecałem odezwać się jeśli się zdecydujemy, przy okazji zobaczyliśmy kilka innych mieszkań w mieście i aby poznać klimat miasta pospacerowaliśmy po starym mieście, zobaczyliśmy Sferę i wjechaliśmy na Szyndzielnię, gdzie nawet zdecydowaliśmy się zanocować w schronisku.


Kamienice przy skrzyżowaniu 3 Maja i Sixta w Bielsku-Białej. Foto: Kocjan.pl

Ale ogólnie nie było dobrze, bo nasz dom nie miał kupca, a my już byliśmy pod głębokim wrażeniem Bielska i w zasadzie zdecydowani to pierwsze mieszkanie, które obejrzeliśmy. Wróciliśmy do Radomska naładowani bielską energią z założeniem - spuszczamy z ceny! Poszły kolejne ogłoszenia z niższą ceną, rozpuściliśmy wieści po znajomych, daliśmy ogłoszenia nawet do gazet w Częstochowie i Łodzi. Przyszli nowi zainteresowani, nawet wyłoniła się rodzinka, która miała wizję na naszą całą posesję, bo zajmowali się stolarstwem, więc budynek firmy pasował na zakład, dolna część domu na biuro z wzorcownią a góra do zamieszkania. Pozostał tylko temat ceny - 350? Za dużo. Kolejna rozmowa 330? Za dużo. Kolejna rozmowa, ostatecznie 300? Może być, jesteśmy dogadani! Jednak w trzech bankach odrzucone wnioski o kredyt, słaba historia dochodów. Bank PKO ostatecznie po rozmowach składa ofertę - mogą sfinansować tylko część kwoty, resztę kupujący musi dołożyć gotówką. Jednak z gotówką krucho, a do nas wydzwania agent z Bielska-Białej czy przyjeżdżamy z zadatkiem a trzymać rezerwację mieszkania? Decydujemy się, wpłacamy zadatek i mamy teraz już tylko miesiąc na sfinalizowanie. Nasz klient jednak dzwoni z rezygnacją, nie zgromadzą tyle gotówki aby zapłacić za dom tyle ile chcemy. Pat!

Ostateczna decyzja.
Siadam z kalkulatorem i kartką. Aby kupić to mieszkanie, potrzebuję 185 tys. + 5 tys. dla agencji nieruchomości + opłaty notarialne i inne kolejne 5 tys. + remont zakładamy, że ok. 50 tys. powinno wystarczyć, więc potrzebujemy ok. 250 tys. Jeszcze od sprzedaży budynku firmy muszę odprowadzić VAT i podatek. Dzwonię do zainteresowanych naszym domem. Szczera rozmowa przy dobrej kawie, poczęstunek domowym ciastem i małymi kroczkami dochodzimy do finalizacji - policzyli, że gotówki i z kredytu mogą maksymalnie mieć 285 tys. Opuszczamy więc jeszcze i podpisujemy umowę wstępną. Dalej akcja toczy się już piorunem, pakowanie, bieganie z papierami, załatwianie sprzedaży, załatwianie kupna, notariusz jeden, notariusz drugi, paczki pieniędzy w aktówce, klucze... mieszkamy w Bielsku-Białej!

Więcej o urokach mieszkania w Bielsku-Białej w innej ciekawej historii ;)

Pozdrawiam
Dariusz Młynarczyk

wtorek, 16 lipca 2013

15 tysięcy za wynajęcie mieszkania w Londynie?

Z cyklu "Ciekawe historie" opowieść 001.

Kiedy kilka lat temu, gdzieś ok. 2005 roku, pierwszy raz wyszedłem sam na zwiedzanie Londynu, miałem ten komfort, że mogę poświęcić ile chcę czasu na to co mnie zainteresuje. Jednak emocje nie pozwoliły mi iść powoli, raczej szybko ciągnęły w wir nieznanego - witaj przygodo! Wreszcie po przejście kilku przecznic Chiswick, jednego z okręgów w Londynie leżącego w London Borough of Hounslow zamieszkałego przez sporą grupę powojennej Polonii, stwierdziłem, że w sumie to nie rzuca mi się w oczy nic szczególnie ciekawego oprócz bardzo artystycznych graffiti na murach mostów kolejki, no i przyglądania się ukradkiem codziennym zwyczajom londyńczyków różnej narodowości. Kolejne spostrzeżenie to, że przy niemal każdym większym skrzyżowaniu są wielkie wystawy biur nieruchomości pełne ramek z kolorowymi ofertami. Wyglądają mniej więcej jak wystawy biur podróży, z ofertami last minute. W końcu stanąłem poczytać ogłoszenia w kolejności od najwyższych cen do tych mniejszych.

Witryna agencji nieruchomości Barnard Marcus - jednej z popularniejszych w Londynie. 

 £3,000 pw
5 bedroom house to rent Vanbrugh Road, Bedford Park, W4
A beautiful five bedroomed three storey home, with a classically decorated interior located within the sought-after area of Bedford Park, moments from the High Road and Chiswick Common.

    £2,200 pw
7 bedroom house to rent Chesterfield Road, Grove Park, W4
Benfiting from a highly sought-after Grove Park address this simply superb seven bedroomed house boasts a charming and spacious living space interiors, a beautiful garden and off-street parking.

    £1,250 pw
4 bedroom house to rent Ellesmere Road, Chiswick, W4
Completely renovated and modernised throughout, extended and converted a unique four bedroomed house spaciously and stylishly arranged over three floors to include an amazing courtyard garden and separate office space.

    £960 pw
5 bedroom house to rent Kingscote Road Chiswick W4
A very well presented family house a quiet cul de sac, ideally located for Turnham Green underground station and the array of boutiques and restaurants on the High Road. The accommodation comprises 5 bedrooms, two bathrooms (one en-suite), spacious double reception room with feature fire place, modern fitted kitchen with extended dining area, separate utility room and private garden.

To ostatnie dość ciekawe, na zdjęciach też wygląda imponująco i ta cena, 960 funtów za miesiąc, super! Zaraz, zaraz, a co właściwie znaczy ten skrót "pw"? Gdyby miało być  miesiąc, byłoby month, a jest pw może znaczyć per week, za tydzień, o kurcze! 960 funtów za tydzień to 3840 za miesiąc, nawet jakbym urwał coś, w końcu Polak potrafi, niech byłoby 3500 funtów, to na nasze 21 tysięcy złotych! Zwariowali? Zszokowany poszedłem dalej w miasto.


Więcej ofert mieszkań do obejrzenia: Mieszkania Bielsko Biała >>


Wieczorem wróciłem do Basi i Marka, czyli pary znajomych, u których nocowałem gościnnie. Przy kolacji opowiedziałem o moim zwiedzaniu, aż w końcu nieśmiało spytałem - A Wy ile płacicie za mieszkanie? Nie zrozumieli intencji więc najpierw zarzucili mnie pytaniami czy myślę o przeprowadzce i jaki mam pomysł, ale kiedy opowiedziałem o przeliczeniach przed wystawą agencji nieruchomości odpowiedzieli - Za ten flat (mieszkanie) płacimy 2400 miesięcznie, wcześniej w innej dzielnicy wynajmowaliśmy za niecałe 2 tys, ale było wszędzie daleko i dużo czasu traciliśmy na dojazdy. Teraz kiedy w tej dzielnicy mamy oboje pracę to najwygodniej nam mieszkać blisko. Oszczędza się na dojazdach i mamy więcej czasu, dlatego wynajęliśmy troszkę droższy flat, ale za to z ogródkiem.A te ceny, które widziałeś jak najbardziej realne, zwłaszcza dla Anglików, którzy zarabiają więcej od nas.

Rozumiem, że da się tu zarobić tyle aby zapłacić ten czynsz i żeby zostało na życie - dopytałem prowokująco aby usłyszeć jeszcze coś ciekawego. Darek, jakby się nie dało, to pewnie dawno byśmy wrócili - dodali oboje niemal jednocześnie z tajemniczym uśmiechem, który skrywał szczegóły ich myśli ale wskazywał, że również rośnie kupka odkładana na powrót do Polski. Nikomu w portfel nie zaglądam, a przeprowadzać się nie miałem zamiaru więc dopytywanie na ten moment zakończyłem.
 Za oknem widać skrawek ogródka, o którym mowa w tekście. 
 
Swoją drogą ogródek był, można powiedzieć, żaden - dwa metry trawnika, szopka na rower i narzędzia, ławeczka, grill, krzak winobluszczu na murze i kilka kwiatów w donicach. Ale był! Mieszkanie w sumie nasze M-3, malutki living room z dużym telewizorem, przed którym zmieściła się już tylko kanapa, aneks kuchenny połączony z tym właśnie pokojem dziennym, do tego sypialnia, w której mieściło się tylko 2-osobowe łóżko oraz szafa, i do tego malutki pokoik z łóżkiem i szafką, w którym spałem. W Londynie miejsca nie ma zbyt dużo dlatego wszystko jest mniejsze, zresztą Anglicy chyba mają zupełnie inne przyzwyczajenia. Dla mnie było to wszystko wąskie i małe, oni twierdzili, że to standardowe, przeciętne mieszkanie. OK, ale za prawie 15 tysięcy złotych miesięcznie? Przepraszam, nie powiedziałem, wtedy funt kosztował nas ok. 6 zł. No, ale z drugiej strony jeśli jest z czego zapłacić, i zostaje, to chyba nie ma co tak porównywać, w końcu to Londyn!

Pozdrawiam
Darek Młynarczyk

poniedziałek, 8 lipca 2013

Blog o nieruchomościach? Pierwsze słyszę!


Witam na moim blogu... tak zazwyczaj zaczynają się blogi tzw. blogerów. O czym na nich piszą? O wszystkim, albo o czymś, co jest ich największą pasją. Tak czy inaczej bloga najczęściej pisze się z potrzeby dzielenia się swoimi przemyśleniami, swoimi przeżyciami oraz po części sobą. Tak też będzie na moim blogu, z tą jednak różnicą, że blog ten dotyczy jakże szerokiego tematu NIERUCHOMOŚCI. Podane jest tu jednak wszystko na mój, jak to mówią znajomi - młynkowy sposób :)

Blog o nieruchomościach? Pierwsze słyszę! Są miliony blogów "o życiu", tysiące blogów o modzie, zarabianiu przez internet, polityce, muzyce i innych sztukach, ale blog o nieruchomościach? O czym tu można pisać? Hmm, no to zobaczmy o czym.

Moja pierwsza przygoda z tym tematem, która zmusiła mnie do analizowania, porównywania, dociekania, wyciągania wniosków i opracowywania strategii sprzedaży nieruchomości miała miejsce w 2006 roku. Temat wydawał się prosty - sprzedać spory dom z nowym budynkiem gospodarczym przystosowanym do prowadzenia działalności gospodarczej w małym mieście w centrum Polski, uzyskać jak największą cenę i za to kupić coś przyszłościowego w Krakowie. Jak wyszło? W rezultacie świetnie, bo dzięki temu pomysłowi mieszkam w Bielsku-Białej ;) a szczegóły tej historii, która ma bardzo pokręcony przebieg i zaskakujący finał, opowiadam w dziale "Ciekawe historie".

Tak na serio worek z tematami dotyczącymi nieruchomości rozwiązał się dopiero ok. 2009 roku odkąd przeniosłem się właśnie do Bielska-Białej. Nie dość, że tu zacząłem obserwować ten rynek coraz bardziej świadomie, to jeszcze przy każdej podróży, bez względu na to czy zagranicznej, czy po Polsce, pytam, sprawdzam i porównuję. Spotkałem też wiele osób, które mają coś do powiedzenia w tym temacie, zarówno dzięki inwestycjom jakie prowadzą, jak i z powodu przypadków, które im się przytrafiły. Niektóre z nich, zwłaszcza te pouczające lub zabawne, też chcę opisywać na tym blogu, dlatego założyłem dział "Ciekawe historie", bo z czego mamy wyciągać wnioski jak nie z takich historii? Tu dla poparcia tezy, że na takich historiach warto się uczyć, przychodzi mi na myśl wspaniała mądrość, którą większość z nas zna tylko po części, a opowiedział mi ją niesamowity człowiek, niedościgniony lider i od kilku lat mój najlepszy nauczyciel i jednocześnie zleceniodawca, posłuchajcie:
Kto się uczy na swoich błędach? Słabi! Dobrzy uczą się na błędach cudzych. A najlepsi? Na cudzych sukcesach!

Ludzie, ruchomości i nieruchomości to jedność.
Wiedzieliście, że najlepsi nie uczą się na swoich, ani cudzych błędach, tylko na cudzych sukcesach? Dopóki tego nie usłyszałem, nie wiedziałem. Szkoda, że nikt nie powiedział mi tego wcześniej, pewnie nie roztrząsałbym tych wszystkich błędów, popełnionych samodzielnie i przez innych. Choć nie powiem, intuicja podpowiadała aby szukać inspiracji u najlepszych, jednak ciągle coś mnie blokowało. To przyzwyczajenia i wpojone negatywne stereotypy. Dlatego zanim weszło mi w nawyk uczyć się od ludzi, którzy stanowią najlepszą inspirację, bo ciągle zwyciężają, stale się rozwijają oraz mają wiedzę, jak odnosić sukcesy, trzeba było stoczyć walkę ze samym sobą i pokonać te ograniczenia. Co to ma do nieruchomości? Proste. Spójrzcie tylko na ludzi, którzy są inwestorami na tym rynku. Aby stworzyć sieć hoteli, inwestować w osiedla bloków, albo kupować okazyjnie biurowce w największych miastach, trzeba mieć specyficzne cechy i wiedzę. Nawet jeśli na dzień dzisiejszy nie masz tych cech odpowiednio wykształconych to możesz zasięgnąć wiedzy, która jest fundamentem w obrocie nieruchomościami bez względu na wielkość inwestycji, dlatego Tobie też pozwoli w sposób korzystny zmienić swoje mieszkanie, kupić wymarzony dom albo zainwestować w przyszłościowe grunta, co zmieni Twoje życie na takie jakiego chcesz.

Więcej w artykułach na tym blogu.

Pozdrawiam 
Darek Młynarczyk